Incydent miał miejsce w 61 minucie, zaraz po tym, jak Paweł Pyciak otrzymał drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę od sędziego głównego Rafała Gnutka. Pyciak opuścił boisko i udał się w kierunku klubowego budynku. Jednak kiedy zorientował się, że szatnia drużyny gości jest zamknięta, postanowił wrócić aby odebrać klucz do szatni z ławki rezerwowych. To wtedy doszło do dramatycznego zdarzenia, w którym został zaatakowany i uderzony przez jednego z kibiców.
- Właśnie wracam ze szpitala. Odbyłem badania tomografem i szczęśliwie okazało się, że nie doszło do żadnego złamania. Jest za to sporych rozmiarów opuchlizna więc za tydzień mam stawić się jeszcze na badania kontrolne - powiedział reporterowi Futmal.pl Paweł Pyciak. - Przez ponad 20 lat grania w piłkę nie byłem jeszcze świadkiem tak skandalicznych wydarzeń. To na pewno nie koniec całej historii. Zapewne domagał się będę szczegółowych wyjaśnień od zarządu LKS Jawiszowice, a sam zamierzam podjąć odpowiednie kroki prawne mające na celu zadośćuczynić szkodom mi wyrządzonym - zapowiada piłkarz Orła Ryczów.
Według relacji co najmniej dwóch świadków zdarzenia twierdzi, iż agresor był w stanie nietrzeźwości, a atak był na tyle poważny, że konieczne stało się przerwanie meczu. Na miejsce zdarzenia wezwano patrol policji oraz karetkę pogotowia. Po kolejnych dwóch minutach od incydentu, sędzia podjął decyzję o przerwaniu zawodów.
Niestety, sprawca ataku opuścił stadion przed przybyciem służb porządkowych, co rodziło obawy o jego ujęcie. Jednocześnie, Paweł Pyciak został przetransportowany do szpitala z powodu poważnych obrażeń. To wydarzenie wstrząsnęło zarówno zawodnikami, jak i kibicami oraz wzbudziło ogromne kontrowersje w środowisku sportowym.
Napisz komentarz
Komentarze