Wczoraj Wisła Kraków udała się do Białegostoku, by zmierzyć się z Jagiellonią. Było to zaległe spotkanie rozgrywek Centralnej Ligi Juniorów. Gdyby Wisła wygrała, byłaby liderem tabeli.
Młodzi ,, Wiślacy”, jechali do Białegostoku, jako wiceliderzy tabeli. Po pokonaniu Śląska Wrocław, stawiani byki w roli faworyta meczu z Jagiellonią.
Zawodnicy z Krakowa słabo weszli w mecz i już w 5. minucie stracili pierwszą bramkę. Jaskułe pokonał Radosław Zyśk. ,,Wiślacy” ruszyli do odrabiania strat, co się udało w 14. minucie. Bramkarza gospodarzy pokonał Sławomir Chmiel.
Bramka gości otworzyła ten mecz, ponieważ obie strony dążyły do zdobycia kolejnych goli. Przełożyło się to na bramkę dla gospodarzy, a remisowy wynik widniał tylko przez pięć minut. Po bramce Toporkiewicza, Krakowianie dążyli do wyrównania stanu meczu, jednakże do przerwy wynik się nie zmienił.
Dobra gra, zły wynik.
Po zmianie stron ,,Wiślacy” dalej dążyli do kolejnych bramek. Mimo to, gospodarze ustawieni w głębokiej defensywie, skutecznie powstrzymywali ataki gości. ,, Wislakom” udało się jednak wyrównać. Drugą bramkę w tym meczu zdobył Sławomir Chmiel.
Fatalna końcówka.
Mimo wyrównania stanu meczu, goście nie poprzestawali w atakach. Wszystko zmieniło się kilka minut po zdobyciu bramki. Drugą żółtą kartką w tym meczu został ukarany Jakub Zima, przewagę chciała wykorzystać Jagiellonia, grając z przewagą jednego zawodnika. Gdy wydawało się, że jest już po emocjach, w pierwszej doliczonej minucie podyktował rzut karny dla gospodarzy, dzięki któremu gospodarze wyszli na prowadzenie. W ostatniej akcji meczu, sędzia również dopatrzył się przewinienia w polu karnym Jaskuły. Obie ,,jedenastki” pewnie wykorzystał Krzysztof Toporkiewicz, który skompletował hat-tricka.
red. Dominik Wójcik /fot.wisla.krakow.pl