Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
NEWSY :
Reklama
Reklama
Reklama

Co seniorom w duszy gra: Kobieta luksusowa (Jolanta Mirecka)

Utwór autorstwa Jolanty Mireckiej. Autorka jest seniorką i koordynatorem Centrum Aktywności Seniorów Willa Decjusza w Krakowie
Co seniorom w duszy gra: Kobieta luksusowa (Jolanta Mirecka)

Autor: pixabay.com

Podziel się
Oceń

Raz w tygodniu, zawsze w tej samej kawiarni, zawsze o gadzinie 8.30 spotykam się z moją przyjaciółką. Siedzimy, pijemy ulubione „latte” i naprawiamy świat. O godz.10.30 moja przyjaciółka odstawia filiżankę i rzuciwszy pośpieszne – no to pa, na mnie już czas – znika.

W naszej kawiarence kawę zamawia się przy barze. Tego dnia ona stała w kolejce, a ja siedziałam przy stoliku. Obok usiadły jakieś znudzone małolaty. Małolaty miały tłuste kołtuny na głowach, ubrania niepierwszej świeżości a w dłoniach dzierżyły najnowsze modele telefonów. Sącząc energetyzujące napoje i obgadywały otoczenie.

- Ty - powiedziała pierwsza - popatrz na tamtą babę przy ladzie. Ta to ma klasę. Ubrana jak modelka. Widać, że nic nie robi w domu. Ma ekstra torbę. Żeby jeszcze założyła szpilki, a nie te człapaki. Taka malowana lala. Od razu widać, że skoncentrowana tylko na sobie. Ta to ma życie.

- Noo …. druga małolata raczyła oderwać się telefonu - ja też bym tak chciała. Nic nie robić od rana do wieczora, a nie tyrać tak jak my. Tylko ta głupia szkoła i nauka. Koszmar. Ja też kiedyś chcę być taką kobietą luksusową jak tamta. Ty! Cicho, wraca.

Osłupiałam. Ten dialog dotyczył mojej przyjaciółki. Zatkało mnie. Że niby ona nic nie robi tylko pacykuje urodę? Przyjrzałam się uważnie. 

No tak, widać to na pierwszy rzut oka, moja przyjaciółka jest kobietą luksusową. Piękna, zadbana, elegancka. Luksusowa. Luksusowa jak diabli.

Jak przystało na kobietę luksusową, moja przyjaciółka ubiera się w jedwabie, bawełnę i len. Nigdy nie widuję jej bez delikatnego, perfekcyjnie zrobionego makijażu, bez pomalowanych paznokci i starannie dobranych dodatków. Tylko z tym nic nie robieniem małolaty troszkę się pomyliły.

Jej luksusowy, leniwy dzień zaczynał się już dnia poprzedniego. 

Kiedy wieczorem przeczyta wszystkie bajeczki, kiedy utuli w łóżeczkach rozbrykane potomstwo, kiedy przyszykuje dla całej rodziny ubrania na rano - teoretycznie ma czas dla siebie. Jeszcze tylko jakaś przepierka, jakieś drobne sprzątnko, jeszcze odrobienie swoich lekcji - bo przyjaciółka kończy kolejne studia - jeszcze obgadanie z mężem planów na jutro i już prawie środek nocy. Nareszcie można, a nawet trzeba iść spać. Trzeba, bo noce bywają pełne niespodzianek. 

Pierwszy scenariusz przewiduje „nocne wędrówki dużoludów”.

- Mamo! Pić! 

- Maamo! Mam straszny sen! 

- Maaaamo! Nie mogę spać. Możesz ze mną poleżeć?

Drugi scenariusz to tak zwane „nocne wędrówki małoludów”.

Najpierw tup, tup, tup - małe nóżki tupią po podłodze. Potem duży zamach i na głowie mamy ląduje ulubiony miś Stefanek, a za nim łup – spada ulubiona podusia. Zmarznięty syneczek gramoli się między tatę i mamę - ja tylko z wami troszkę pośpię. Zasypiają. Po chwili tup, tup, tup i łup – mama dostaje po głowach następnym misiem i drugi synek zajmuje miejsce obok śpiącego brata. Powierci się, porozpycha, pogada i znowu można spać. O ile uda się zasnąć po raz kolejny.

5.30 – Pobudka. Świdrujący dźwięk budzika boleśnie wwierca się w mózg. Najpierw szybki prysznic. Tata budzi synków. Mama w kuchni robi śniadania. 

Śniadania – liczba mnoga! Najprostsza wersja śniadaniowa, chrupki z mlekiem odpadają – obaj chłopcy nie tolerują mleka. No cóż, tylko w bajkach wszystko jest super, a dzieci są grzeczne jak aniołki. W realnym życiu jest marudzenie i każdy je coś innego. Na szczęście starszy od niedawna może zjeść kanapkę z serkiem, ale dla młodszego nabiał to trucizna. Trzeba kombinować i uważać, bo młodszy ciągle podkrada coś z talerza starszego brata. Dzieciaki, jeszcze nie do końca rozbudzone smętnie kiwają się nad talerzykami. Śniadanie trwa i trwa.

W tak zwanym „międzyczasie” moja przyjaciółka z filiżanką w ręku pędzi do sypialni. Wskakuje w ulubione jedwabie, bawełny, lub lny – w jej szafie są tylko ciuchy dziecioodporne, przewiewne i wygodne, które nawet wygniecione wyglądają szlachetnie. 

Dopijając ostatni łyk kawy i poprawia urodę. Trochę pudru i różu – trzeba ukryć niedospaną i tragicznie krótką noc. Trochę tuszu – bo oczy aż czerwone od czytania notatek - i szminka. Wszystko zajmuje jakieś 2 minuty.

Teraz ubieranie marudzących maluchów. Zakładanie niezliczonych ilości skarpetek, które za żadne skarby nie chcą wejść na małe stópki. Koszulki, które dziwnym trafem, wieczorem były super i odlotowe, rano okazują się - nie te, nie takie, chcę tą ze smokiem – tylko że ta właśnie ta ze smokiem jest w praniu.

Wreszcie cała gromadka czeka przy drzwiach. Moja luksusowa przyjaciółka poświęca chwilę na wybór torebki – wszystkie duże i pakowne – wiesza na szyi eleganckie coś i pakuje towarzystwo do fotelików. Przed nimi długa droga. Młodszy chodzi do żłobka w jednej stronie miasta, a starszy do przedszkola w zupełnie innym miejscu. Cóż, specjalizacja.

O godzinie 8.30, dokładnie w połowie drogi pomiędzy żłobkiem a przedszkolem, raz w tygodniu, spotykamy się na kawie. 

Fakt. Wygląda zjawiskowo. Pomalowane oko, szykowna torebka i buty na płaskim obcasie. Na płaskim, bo na takim szybciej się biega. Siedzimy, gadamy, nigdzie nam się się śpieszy. Ale tylko do 10.30. O 10.30 czerwoną szminką poprawia urodę i… 

– Pa kochana, muszę pędzić - macha ręką z pomalowanymi pazurkami i popędzi na wykłady. 

Potem obiad, zajęcia popołudniowe chłopców, zakupu, sprzątanie i cała reszta. I tak każdego dnia. A wszystko ze studenckimi skryptami pod pachą. I tylko nie wiem, kiedy w tym młynie znajdowała czas na pomalowanie pazurków. 

Tak, zazdrośćcie jej zblazowane małolaty. Moja przyjaciółka kołowrocie codzienności potrafi być kobietą. I to kobietą luksusową.


Napisz komentarz

Komentarze

WKRÓTCE W KINACH
Reklama
Reklama
Dołącz do nas!
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama