Polacy przeszli swoistą drogę z piekła do nieba. Jak sami wspominali po pierwszym dniu turnieju, byli na kolanach. Wiedzieli jednak jak się z nich podnieść, mimo że grali z mocnymi zespołami. W pierwszym starciu pokonali po dogrywce wicemistrzów świata Litwę 22:21. Polacy wyszli na mecz mocno skoncentrowani i od początku próbowali atakować przeciwników. Świetnie pod koszem pracował Adrian Bogucki, do którego trafiało wiele podań. Szymon Rduch przed meczem mówi, że trzeba nakarmić bestię, czyli Boguckiego właśnie. Młody reprezentant Polski wiedział co zrobić z podaniami i zdobył aż 9 punktów. Polacy zagrali dużo bardziej energicznie i mimo że w końcówce to Litwini mieli piłkę, którą mogli zakończyć spotkanie, to Polacy mieli decydujące słowo.
W kolejnym spotkaniu trzeba było postawić kropkę nad "i". Biało-czerwoni podładowani zwycięstwem nad Litwą od początku narzucili Belgii bardzo mocne warunki swoim rywalom. Praktycznie w żadnym momencie meczu nie byliśmy zagrożeni. Nasza kadra nieco stanęła punktowo po zdobyciu osiemnastego oczka, ale zastój nie trwał długo i ostatecznie schodziła z boiska ze zwycięstwem 21:15!
Inne wynik grupy sprawiły, że na poznanie miejsca w grupie, z którego awansujemy do dalszych gier, trzeba było poczekać do ostatniego spotkania Portoryko z Belgią. Zwycięstwo tych drugich sprawiło, że zajęliśmy pierwszą pozycję i automatyczny awans do ćwiierćfinału!
Napisz komentarz
Komentarze