Mroźne i wietrzne popołudnie na szczycie Smerek. Tego dnia warunki do robienia zdjęć były bardzo przeciętne aby nie powiedzieć, że słabe. Pomimo wszystko wybrałem się w góry w myśl cytatu zapożyczonego z jednej z książek o fotografii krajobrazowej "Aby robić dobre zdjęcia gór, trzeba w nich być".
Bez entuzjazmu zabrałem się za fotografowanie zachodu słońca. Duże zamglenie, mała przejrzystość powietrza to warunki które towarzyszyły mi tego dnia na Smereku. Gdy słońce zbliżało się do horyzontu spakowałem sprzęt do plecaka i ruszyłem w kierunku przełęczy Orłowicza.
W pewnym momencie odczułem znaczny spadek temperatury, odwróciłem się za siebie i nie wierzyłem własnym oczom. Daleko na horyzoncie zobaczyłem wypiętrzony "grzebień" Tatr. Momentalnie zabrałem się za ponowne wypakowywanie sprzętu i szukanie kadru. Zdjęcie wykonałem obiektywem 17-70 mm Tamron, najprawdopodobniej największą ogniskową około 70 mm.
Dzięki uprzejmości jednego z obserwujących na FB dowiedziałem się, że na zdjęciu widoczne są między innymi takie szczyty jak: Gerlach, Rysy, Łomnicki Szczyt.
Dosłownie 5 minut wcześniej narzekałem na przejrzystość i mgły, które nie pozwoliły zrobić fajnej fotki. A tu taka niespodzianka, na zdjęciu widać Tatry oddalone w linii prostej o 180 km. Widać to mało powiedziane, bo widać je jak na dłoni a na fotce są naprawdę ostre.
Zdjęcie pomimo kilku mankamentów znalazło się w Kalendarzu 2024 "Moje Górskie Podróże" https://fotozgor.pl/produkt/kalendarz-gory-2024/
Napisz komentarz
Komentarze