Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
NEWSY :
Reklama
Reklama
Reklama

Kolejny medal na Pucharze Świata. Polki trzecie w wyścigu drużynowym

Świetnie spisują się polscy łyżwiarze szybcy podczas trwających w ten weekend zawodów Pucharu Świata w Tomaszowie Mazowieckim. Drugi medal dla biało-czerwonych zdobyły w sobotę 9 grudnia nasze panczenistki w składzie: Karolina Bosiek, Natalia Jabrzyk i Magdalena Czyszczoń, które były trzecie w wyścigu drużynowym. W pierwszej dziesiątce na 500 metrów zameldowali się natomiast Andżelika Wójcik, Damian Żurek i Marek Kania.
  • Źródło: PZŁS
Na zdjęciu Karolina Bosiek, Natalia Jabrzyk i Magdalena Czyszczoń - brązowe medalistki Pucharu Świata
Na zdjęciu Karolina Bosiek, Natalia Jabrzyk i Magdalena Czyszczoń - brązowe medalistki Pucharu Świata

Autor: PZŁS

Podziel się
Oceń

Pierwszy dzień tomaszowskiego PŚ rozbudził apetyty naszych kibiców na następne sukcesy naszych panczenistów w ten weekend. Brąz Andżeliki Wójcik na 500 metrów był trzecim polskim, pucharowym medalem w Arenie Lodowej (trzecie miejsca Zbigniewa Bródki w mass starcie w listopadzie 2021 roku oraz Damiana Żurka na 1000 metrów w lutym tego roku). W sobotę rysowały się realne szanse na powiększenie tej kolekcji.

W popołudniowej sesji doczekaliśmy się startu sześciorga Polaków na 500 metrów oraz drużyny kobiet. Polską widownię po raz kolejny rozgrzały do czerwoności zmagania sprinterów. Podobnie jak w piątek na 1000 metrów, największe nadzieje na chwile chwały w Arenie Lodowej wiązano z występem Damiana Żurka. Ulubieniec publiczności, będący zawodnikiem tomaszowskiej Pilicy, w siódmej parze pokonał Holendra Janno Botmana i z czasem 34,99 sekundy zajął siódme miejsce. Złoto zdobył Chińczyk Tingyu Gao, srebro Kanadyjczyk Laurent Dubreuil, a brąz lider PŚ, Japończyk Wataru Morishige.

– Troszkę zabrakło na pierwszych 100 metrach, ale cieszę się, bo cały czas powolutku kroczę do przodu. Jest kilka technicznych aspektów do poprawy i lada moment otwarcie będzie jeszcze lepsze, dzięki czemu jeszcze szybsza będzie runda i czasy – mówił Żurek, który zaznacza, że wraz z innymi Europejczykami nie czuje kompleksów przed dominującymi w tym sezonie Azjatami. – Teraz wraz z Dubreuilem może i rozdają karty, ale tydzień temu w Stavanger praktycznie ich nie było. To jest sprint, co chwila wymienia się czołówka i nie ma ciągle tych samych osób na szczycie – dodał 24-latek, który jest na ósmym, najwyższym spośród Europejczyków miejscu w klasyfikacji generalnej PŚ (183 pkt).

Swoją parę w sobotniej rywalizacji 500 metrów wygrał również Marek Kania. Zajmując dziewiątą pozycję z wynikiem, 35,03 sekundy, rówieśnik Żurka po raz trzeci w sezonie zameldował się w TOP 10. – Chciałem być w pierwszej dziesiątce i czuję się spełniony, to mój najszybszy bieg kiedykolwiek w Tomaszowie Mazowieckim, nawet szybszy niż w sezonie olimpijskim. Wyrównałem przy okazji najlepsze miejsce z tego sezonu z Pekinu i czasowo było znacznie lepiej – opowiadał Kania, który czuł się znakomicie, jadąc przy dopingu polskich kibiców. – Zawsze lubię tu startować, a jeszcze gdy są wyczytywane nasze nazwiska i jest wrzawa na trybunach, to naprawdę niesie po torze. W niedzielę chcę pojechać tak samo dobrze albo i lepiej – dodał. Z kolei Piotr Michalski, trzeci z Polaków w grupie A, był osiemnasty (35.47).

W napięciu trzymały także pojedynki sprinterek na najkrótszym dystansie. Największą owację publiczności tradycyjnie zebrały Polki, których występy wspiera sponsor główny PGE Polska Grupa Energetyczna S.A. Mająca chrapkę na drugi w ten weekend medal PŚ Andżelika Wójcik znów dała popis wysokich umiejętności, a wynik 38,47 sekundy pozwolił na zajęcie siódmej lokaty. 27-latka tym samym wysłała sygnał, że w styczniowych mistrzostwach Europy w Heerenveen może się włączyć do gry o medale. Karolina Bosiek, która po piątkowym występie w dywizji B wróciła do elity, była szesnasta (38.80), a dwudziesta była Martyna Baran (39.10). Najszybsza w sobotniej odsłonie 500 metrów kobiet była rekordzistka toru, Amerykanka Erin Jackson (37.80), która wraz z drugą w stawce Koreanką Kim Min-Sun (37.96) pokonała barierę 38 sekund. – Popełniłam falstart, chciałam to odciąć w swojej głowie. Później było trochę błędów, dlatego czasowo i miejscowo było troszeczkę gorzej niż w piątek. Po podium w pierwszych 500 metrach czuję, że mogę się ścigać z najlepszymi, ale jeszcze czeka mnie dużo pracy – przyznała Wójcik.

Zadowolenia z sobotnich przejazdów podopiecznych nie krył Artur Waś, członek sztabu szkoleniowego reprezentacji Polski, który odpowiada za sprint. – Myślę, że po tym weekendzie zawodnicy usłyszą ode mnie więcej pochwał niż zastrzeżeń. Zawodnikom udało się przenieść elementy z treningu na zawody, podobało mi się ich podejście i zaangażowanie. Piątkowe 1000 metrów pokazuje, że Damian jest bardzo szybki, z mocnym otwarciem i rundą. Na 500 metrów może było kilka potyczek na pierwszej prostej, ale dalej jest coraz bliżej ścisłej czołówki. Andżelika pokazuje natomiast duży potencjał, którego wcześniej przez różne przeszkody nie była w stanie „sprzedać” na lodzie – przekonywał polski szkoleniowiec.

Interesująca dla kibiców była także rywalizacja pań w biegu drużynowym. Biało-czerwone w składzie Natalia Jabrzyk, Karolina Bosiek i Magdalena Czyszczoń przejechały wyścig z czasem 3:05.88 i zanosiło się, że mogą zająć miejsce tuż za podium. Na szczęście dla Polek, jadące w ostatniej parze Holenderki zostały zdyskwalifikowane za sprawą Joy Beune, która… nie założyła mierzącego czas transpondera i tym samym drugi polski medal w ten weekend stał się faktem. Co ciekawe, był to pięćdziesiąty piąty polski krążek w historii PŚ i zarazem dwudziesty w biegach drużynowych. Najlepsze w biegu drużynowym kobiet były Japonki, a drugie Kanadyjki.

– To niesamowite uczucie zdobyć ten medal z dziewczynami przy własnych kibicach i tak wielkim wsparciu. Trzeba było postawić wszystko na jedną kartę i to była bardzo dobra decyzja z mojej strony, żeby zrezygnować ze startu na 1500 metrów na rzecz tego medalu – opisywała Bosiek, która wciąż czeka na swój pierwszy indywidualny krążek w PŚ. – Wiem, że jest on w zasięgu ręki, trzeba tylko w to uwierzyć. W ciągu kilku lat na pewno wszystko się ułoży.

– Taki pierwszy medal PŚ wśród seniorów jest dla mnie czymś niezwykłym, zwłaszcza u siebie w domu. Ciężko mi powstrzymać łzy – nie ukrywała natomiast Jabrzyk, która ze spokojem podchodziła do sobotniego startu drużyny. – Dużo nie przebywałyśmy ostatnio na torze w Tomaszowie, ale wiedziałam, na co mnie stać wraz z dziewczynami. Razem stworzyłyśmy coś wielkiego. Indywidualnie trochę odbiegamy od czołówki, ale tworząc zespół, jesteśmy mocniejsze i stać na podium – dodała 22-letnia zawodniczka Pilicy Tomaszów Mazowiecki.

W sobotę, w porannej sesji grupy B startowali pozostali nasi reprezentanci. Czwarte miejsce w biegu drużynowym zajęli Szymon Palka, Marcin Bachanek i Artur Janicki. Ósma na 1500 metrów była Jabrzyk, a debiut w PŚ zaliczył Kacper Abratkiewicz, który był dziewiętnasty na 500 metrów.

W niedzielę w Tomaszowie Mazowieckim ostatni dzień zmagań w ramach PŚ. Panczeniści drugi raz w ten weekend pobiegną na 500 metrów, zaś na dwa razy dłuższym dystansie zobaczymy panczenistki. Trzydniową rywalizację w Arenie Lodowej zamkną bieg mężczyzn na 5000 metrów oraz bieg masowy kobiet. W serwisie KupBilet.pl nadal dostępne są bilety (normalny od 20 zł, ulgowy od 10 zł). Organizatorami wydarzenia są ISU oraz Polski Związek Łyżwiarstwa Szybkiego, a partnerami  instytucjonalnymi – Ministerstwo Sportu i Turystyki oraz miasto Tomaszów Mazowiecki.


Napisz komentarz

Komentarze

WKRÓTCE W KINACH
Reklama
Reklama
Dołącz do nas!
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama