Siatkówczak zaatakował niespodziewanie… Nasz synek miał zaledwie roczek, gdy okazało się, że w jego oczach jest złośliwy nowotwór! To był sierpień, piękny miesiąc, dla nas okazał się najgorszym w życiu. Nasz świat się zawalił wraz z diagnozą –siatkówczak obuoczny. Sytuacja jest tragiczna!
LINK DO ZBIÓRKI
Już teraz synek nie widzi lewym oczkiem. Są w nim aż 4 guzy! Jest duże ryzyko, że oczko będzie musiało zostać usunięte… Niestety, w prawym oczku także jest guz! Jesteśmy załamani i przerażeni. Nasz maleńki synek, taki niewinny, a już musi walczyć o zdrowie i życie! Wciąż nie możemy pogodzić się z tym wszystkim. Rozpacz to jednak nie jest wyjście. Musimy ratować Bogusia!
Obecnie synek leczony jest w CZD w Warszawie, gdzie przyjął 5 cykli chemioterapii ogólnej. Dojeżdżamy tam aż z Bytomia, gdzie jest nasz dom… Szukając najskuteczniejszego leczenia, na początku grudnia byliśmy w Szwajcarii na konsultacji u jednego z najlepszych lekarzy na świecie leczących siatkówczaka – profesora Muniera. Zdecydowaliśmy się na terapię tam, ponieważ chcemy zapewnić synkowi największe szanse na wyzdrowienie. Nie wybaczylibyśmy sobie, gdybyśmy nie zrobili wszystkiego, co w naszej mocy, by ratować synka!
LINK DO ZBIÓRKI
Boguś jest takim kochanym dzieckiem! Jego największym idolem jest starszy braciszek Gutek. Chłopcy mają niezwykle silną więź… Jesteśmy szczęśliwi, gdy jesteśmy razem – po prostu. Nie potrzebujemy wiele, tylko siebie. A teraz to straciliśmy… Rozdzieleni przez chorobę, w nieustannym strachu – tak wygląda nasza codzienność. Nie poddajemy się jednak, musimy walczyć!
Niestety… Choć sytuacja jest krytycznie pilna, jesteśmy bezradni. Koszt samego leczenia jest gigantyczny, a do tego dochodzą ceny lotów i noclegów – poza naszym zasięgiem… Mamy tylko kilka dni, by zebrać choć na pierwszą wpłatę! Tylko wtedy klinika podejmie się leczenia… Całe leczenie będzie rozłożone w czasie i do końca przyszłego roku czeka nas około 16 wizyt w klinice. Wkraczamy na drogę do uratowania wzroku i życia naszego Bogusia! Drogę, która będzie wyboista i bardzo długa…
Prosimy o pomoc, bardzo prosimy… Sami nigdy nie zdobędziemy takich środków! Przez chorobę synka musiałam zrezygnować z pracy, by być przy nim w szpitalu. Leczenie potrwa kilka kolejnych lat… Sami nie zdołamy uratować Bogusia!
Napisz komentarz
Komentarze