Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
NEWSY :
Reklama
Reklama
Reklama

Ostre słowa artysty Piotra Biesa do dyrektora rabczańskiego szpitala

Nie milkną echa felietonu dyrektora Szpitala Miejskiego w Rabce-Zdroju Witolda Latuska, w którym zaatakował m.in. rabczańskiego artystę-rzeźbiarza. Dr Piotr Bies odpowiedział równie mocno i dosadnie, kierując w stronę zarządzającego rabczańską placówką medyczną dość długi tekst. - Jedna moja sztuka jest więcej warta niż całe gadanie Szanownego Pana Dyrektora - stwierdził.
Na zdjęciu rabczański artysta i rzeźbiarz dr Piotr Bies
Na zdjęciu rabczański artysta i rzeźbiarz dr Piotr Bies

Autor: Facebook

Podziel się
Oceń

Do Pana Felietonisty w odpowiedzi na jego felieton z 29. grudnia 2023.

Ale się Pan rozgadał! Niczym owa radna której Szanowny Pan zarzucił, że na ostatniej sesji dużo gadała. Ja również lubię sobie pogadać, może nie tak dużo jak ta radna i Szanowny Pan Dyrektor Szpitala w Ruinie (w skrócie DySzwRui), a z pewnością nie tak jak Pan mądrze. Bo przecież czyż mądrze może gadać taki bufon i samochwała jak ja? Ja wolę coś robić.

Szanowny Pan zna się na literaturze, gdyż co rusz cytuje nam klasykę, a to z Haška, a to z „Nemocnic na kraji mesta”, zatem na początku polecę Szanownemu Panu Dyrektorowi choćby jedną z moich sztuk teatralnych którą można jeszcze odsłuchać na podkaście teatru polskiego radia pr 1 po wpisaniu w googlach tytułu „Goście w pałacu”. I śmiem bezczelnie i z wrodzoną sobie bufonadą twierdzić, iż ta jedna moja sztuka jest więcej warta niż całe gadanie Szanownego Pana Dyrektora.

Pisze Pan, że nie jedną noc i kilkadziesiąt dni Pan przegadałeś o roli kultury i artysty w społecznym życiu. Ja też dużo gadałem i wiem, że po takich, szczególnie nocnych rozmowach może tylko boleć głowa i potrzebna jest nie jedna szklanka kefiru lub kwaśnicy. Wspomina Szanowny Pan Dyrektor również, że mąż Pana koleżanki jest rzeźbiarzem, wykłada na ASP i też z nim Pan gadał! No dajcie spokój, chylę czoła! Nigdy bym nie przypuszczał, że ma Pan aż takie znajomości! Teraz ja się pochwalę, że szwagierka bratowej mojego kolegi jest znajomą ciotki znanego akordeonisty grającego w porywach na bandoleonie! Osobiście też wręczał Pan kilka medali, ostatni śp. Zbigniewowi Wodeckiemu. Z pewnością, to pańskie nazwisko było przy tej okazji godniejsze niż artysty, tylko że jakoś wciąż nam w uszach pobrzmiewają muzyczne echa piosenek Wodeckiego, a pańskie przemówienie i bukiet kwiatów dawno zwiędły.

I oczywiście – ha, ha, któż mi ten medal brązowy, z czyjego nadania i w jakich okolicznościach wręczył! Minister Gliński! Otóż jestem dumny że odznaczenie otrzymałem z nadania wicepremiera, prof. Piotra Glińskiego. Był on najlepszym ministrem KiDN jaki zdarzył się nam od lat. Bezprecedensowe są jego zakupy cennych dzieł sztuki do zbiorów narodowych, choćby nabycie kolekcji Czartoryskich, wielu dzieł zrabowanych przez niemieckiego okupanta, za które niestety musieliśmy zapłacić. To z inicjatywy Glińskiego zmieniono narrację Muzeum II WŚ w Gdańsku gdzie, ku oburzeniu poprzedniej dyrekcji pojawiły się takie, kluczowe dla historii wojny nazwiska jak Pilecki, Kolbe, Rajewski, Ulmowie. To za kadencji prof. Glińskiego powstało muzeum tych ostatnich, rodziny Ulmów i świat może się dowiedzieć, że naród polski składał się nie tylko ze szmalcowników. Nie wykluczone, że obecne władze wrócą do poprzedniej narracji. Wojna przecież, jak powiedział pewien wybitny samorządowiec z Gdańska, zaczęła się od złego słowa Polaka przeciwko Niemcom. To jest jasne! Jestem dumny z tego, że za moim odznaczeniem wnioskował marszałek Marek Kuchciński i osobiście mi to odznaczenie wręczył. Jego zasługi dla Podkarpacia są nie do przecenienia. Za budowę istotnej arterii Via Carpatia również jemu należy dziękować. A wcześniej słyszeliśmy: „Ch.. z Polską wschodnią”. Być może to hasło usłyszymy znowu. Tak, odznaczenie ja i inni otrzymaliśmy w sali przykościelnej. To znak, jakbyśmy wracali do czasów konspiracyjnych, z okresu stanu wojennego kiedy byłem studentem. Były wtedy nieocenzurowane wystawy w kościołach i spotkania w pomieszczeniach przykościelnych. No ale, przepraszam, nie chcę ujmować Szanownemu Panu zasług które, muszę w to wierzyć, wielokroć przerastają te Glińskiego i Kuchcińskiego. Otrzymać z Pana rąk odznaczenie, lub choćby kwiatki, jest czymś o wiele bardziej nobilitującym.

Wręczając wiele orderów podniósł Pan swoją osobą prestiż tego kto ów medal otrzymywał. Przypomniał mi się stary dowcip, całkiem nie a propos, proszę nie brać do siebie: Na ławeczce w parku siedzą dwie emerytowane pracownice szaletów miejskich. Mijającemu je starszemu panu jedna mówi – Dzień dobry panie profesorze. Przechodzień grzecznie się jej odkłania. Druga ją pyta zdziwiona: Znasz go? – A tak, mówi zagadnięta. – Korzystał u mnie!

A wracając do meritum. Śmieje się Pan z pomysłu na rzeźby wiewiórek? To pomysł burmistrza, nie mój. A skoro burmistrza, to wykonałem szkice, całkiem udatne, całkiem sporo z nadzieją (o naiwności!) że coś z tego będzie. A tu kiszka. 100 tys. zł na plener jako swego rodzaju łapówka?! Wie Pan, że gdzieś dzwonią, jednak gdzie, to już nie. I tu znowu, - plener obiecał zorganizować burmistrz, ten urzędujący. A pieniądze byłyby przeznaczone na zakup materiałów, zakwaterowanie artystów i skromną gratyfikację. Szanowny Pan pracuje za darmo? Rachunki ktoś za Pana opłaca? Rzeźb które mógłbym podarować miastu Szanowny Pan nie widział, więc prosiłbym o powstrzymanie komentarzy. Z pewnością nie są to wiewiórki. A gdyby nawet, to cóż w tym złego? Rabka już dawno przestała być miastem dzieci, pisze Pan. A nie może być? To po co się tu buduje place zabaw? Gdyby taki mądrala zarządzał Zatorem, to do dzisiaj byłyby tam szczere pola wypełnione wiatrem, westchnieniami i marzeniami.

Burmistrz Muszyny, jak Pan wspomina, realizuje swoje ogrody tematyczne od 2009 roku, czyli 24 lata! Jeśli Szanowny Pan tak liczy to trudno się dziwić że ci „nierozgarnięci” rabczańscy radni zarzucają Panu pomyłki w rachunkach szpitala. Ja jednak powtórnie chylę przed Panem czoła, jako przed wybitnym znawcą wielu dziedzin i tematów. Na kulturze się Pan zna, na finansach szpitali, inwestycjach, naprawdę chylę czoła. Jest taki stary film, „Poszukiwany, poszukiwana”, w którym Jerzy Dobrowolski wcielił się w znakomitą postać. Z zawodu dyrektor. Proszę sobie przypomnieć. Tak dla refleksji i humoru. A 100 tys. zł to by z trudnością pokryło jeden plener, a nie kilka plenerów. Pochwalę się, z wrodzoną sobie bufonadą i nieskromnością: wiosną tego roku jadę do Szwajcarii zrealizować dużą rzeźbę.

Ale konkludując. W niemal wszystkich tekstach stwierdza Szanowny Pan Dyrektor, że radni miejscy są głupi, mieszkańcy również (co wynika z haszkowskiego „chowu wsobnego”), a jedynym mądrym jest Pan, którego jednak miejscowa gawiedź nie rozumie. Brawo i tak trzymać! A do mnie, ponieważ jestem bufonem proszę zwracać się per panie doktorze artysto wielki itp. Bo tytuł doktora sztuk pięknych przykleił mi niejaki (o zgrozo!) Gowin. A tak pomijając wszelkie złośliwości możemy się spotkać bym Panu wyjaśnił parę spraw, gdyż dotarły do Pana nieprawdziwe wiadomości na temat moich planów z Rabką związanych. I może Pan mi coś poradzi i od Pana się czegoś nauczę. Szczęśliwego Nowego Roku!"

Dr Piotr Bies


Napisz komentarz

Komentarze

WKRÓTCE W KINACH
Reklama
Reklama
Dołącz do nas!
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama