Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
NEWSY :
Reklama
Reklama
Reklama

Wisła Kraków wygrywa po horrorze w Rzeszowie. Z piekła do nieba [FILM]

Drużyna Wisły Kraków zrobiła pierwszy, wiosenny krok w stronę PKO Ekstraklasy. W niedzielne południe na stadionie w Rzeszowie Krakowianie pokonali po prawdziwym horrorze Stal Rzeszów 2:1 po trafieniach Marca Carbo i Eneko Satrustegui.
Na zdjęciu piłkarze Wisły Kraków cieszący się po zdobytej bramce
To był horror z happy endem Wiślaków

Autor: Wisła Kraków

Podziel się
Oceń

Niedzielna potyczka Wisły Kraków ze Stalą Rzeszów była nie tylko pierwszym wiosennym meczem obu zespołów. To także debiut w rozgrywkach Fortuna 1 Ligi na ławce trenera Krakowian Alberta Rude. Układ w tabeli był taki, że do utrzymania się w czołówce tabeli konieczne były trzy punkty. Była to ekstremalnie trudna przeprawa, bo Rzeszowianie zagrali naprawdę dobre spotkanie, natomiast u Wiślaków królowały niestety indywidualne błędy. 

Mecz dobrze rozpoczęła Stal, która od początku wyszła bardzo wysoko i nie pozwalała Wiślakom na rozwinięcie skrzydeł. Mało tego, już w 28 minucie gospodarze objęli prowadzenie. Koszmarny błąd popełnił Marc Carbo, który stracił piłkę na rzecz Bukowskiego, a ten popędził do przodu i z linii pola karnego precyzyjnym strzałem pokonał Ratona. Wisła nie załamała się tym obrotem sytuacji i tuż przed przerwą wyrównała. Po dośrodkowaniu ze stałego fragmentu zamieszanie w polu karnym wykorzystał Marc Carbo i strzałem pod poprzeczkę z najbliższej odległości odkupił po części swoje winy. Do przerwy było 1:1 i zapowiadały się spore emocje. 

Horror z happy endem

Po przerwie emocji nie brakowało. Inicjatywę tym razem mieli goście, ale nie wykorzystali kilku dogodnych sytuacji, w tym zamieszania w polu karnym, na wzór tego bramkowego przed przerwą. Tym razem na posterunku był golkiper Stali, a następnie gospodarzom pomogła poprzeczka. W kolejnych minutach gra się wyrównała, a w 83 minucie sytuację sam na sam nie wykorzystał Patryk Warczak, przegrywając pojedynek ze świetnie dysponowanym Ratonem. 

Wydawało się, że pojedynek zostanie zakończony podziałem punktów, ale wiele zmieniła sytuacja mająca miejsce w polu karnym Wiślaków. W dynamicznej sytuacji, blokując zagranie rywali Marc Carbo faulował jednego z graczy Stali i sędzia Daniel Stefański po długiej analizie VAR wskazał na wapno. Krzysztof Danielewicz, który dopiero co pojawił się na boisku fatalnie chybił, a piłka otarła się zaledwie o zewnętrzną część słupka i wyszła poza pole gry. 

W szóstej minucie doliczonego czasu gry fani Wisły Kraków mogli wyskoczyć z foteli, bo na stadionie w Rzeszowie po raz kolejny nie było dla nich miejsca. Akcję zmienników rozpoczął Bregu, który przedłużył wrzutkę Alana Urygi, a w polu karnym czujny był Eneko Satrustegui. Boczny obrońca wpakował piłkę do siatki obok interweniującego Bieszczada.

Stal Rzeszów – Wisła Kraków 1:2 (1:1)

Bramki: 1:0 Bukowski 28, 1:1 Rodado 43, 1:2 Satrustegui 90+6.

Stal: Bieszczad - Warczak, Kościelny, Góra, Simcak - Łysiak – Kłos (62 Łyczko), Bukowski (86 Danielewicz), Thill, Prokić – Salamon (77 Diaz).

Wisła: Raton - Jaroch (62 Szot), Uryga, Colley, Krzyżanowski (62 Satrustegui) - Carbo, Duda (75 Kutwa) - Villar (75 Bregu), Goku, Alfaro (85 Sobczak) - Rodado.

Sędziował: Daniel Stefański (Bydgoszcz). Żółte kartki: Thill - Carbo. Widzów: 6018.


Napisz komentarz

Komentarze

WKRÓTCE W KINACH
Reklama
Reklama
Dołącz do nas!
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama