Niewielu spodziewało się takiego obrotu wydarzeń. Wisła, po bolesnych porażkach z Rapidem Wiedeń i samym Cercle Brugge w Krakowie, miała już zapewne myśli skupione na ligowych rozgrywkach. Jednak krakowianie postanowili pożegnać się z europejskimi pucharami w wielkim stylu.
Od początku meczu to goście dyktowali tempo gry. Efektywna gra w kontratakach przyniosła szybkie prowadzenie. Alan Uryga i Tamas Kiss po wykorzystaniu błędów obrony gospodarzy umieścili piłkę w siatce. Wisła grała z niesamowitą pewnością siebie, zaskakując rywali szybkością i precyzją podań.
Druga połowa przyniosła kolejne emocje. Patryk Gogół, po indywidualnej akcji, podwyższył prowadzenie Białej Gwiazdy. Choć Cercle Brugge zdobyło honorową bramkę, to ostatnie słowo należało do Łukasza Zwolińskiego, który efektownym strzałem piętą ustalił wynik spotkania na 4:1.
Zwycięstwo Wisły Kraków to ogromna niespodzianka, która na długo zapadnie w pamięci kibiców. Biała Gwiazda pokazała, że nawet drużyna z niższej ligi potrafi sprawić niespodziankę i pokonać faworyta. To zwycięstwo jest nie tylko sukcesem Wisły, ale także dowodem na to, że w piłce nożnej wszystko jest możliwe.
Brak transmisji w belgijskiej TV
Co ciekawe, mecz w Brugii nie cieszył się dużym zainteresowaniem. Na trybunach zasiadła zaledwie garstka kibiców, a belgijskie telewizje zrezygnowały z transmisji. Wygląda na to, że gospodarze zbyt pochopnie skreślili Wisłę, co kosztowało ich bolesną porażkę.
Zwycięstwo w Brugii to piękne pożegnanie Wisły z europejskimi pucharami. Choć krakowianie stracili w tych rozgrywkach aż 20 bramek, to mecz z Cercle Brugge pokazał, że mają w sobie wiele waleczności i umiejętności.
Wisła Kraków pokazała, że nawet w obliczu porażek można podnieść głowę i walczyć do końca. To zwycięstwo z pewnością na długo zostanie w pamięci kibiców Białej Gwiazdy.
Napisz komentarz
Komentarze