Trener Radosław Sobolewski z powodu kontuzji i żółtych kartek miał duży ból głowy. W uwzględnianiu składu na sobotnie starcie z Podbeskidziem Bielsko-Biała musiał zrezygnować z Alexa Muli, Davida Junki, Josepha Colleya i przede wszystkim Luiza Fernandesa. Najlepszego strzelca na pozycji zastąpił James Igbekeme. Wiślaków czekał ciężki bój z walczącymi o baraże Góralami.
Początek spotkania to bardzo dobra gra piłkarzy z Krakowa. Brakowało przede wszystkim dobrego decydującego podania. Już w czwartej minucie Igbekeme zagrał prostopadle do Villara. Hiszpan dogrywał płasko na piąty metr, ale do strzału nie doszedł Rodado. Chwilę później napastnik został zablokowany przez obrońcę gospodarzy. W 6 minucie uderzenie głową Moltenisa po dośrodkowaniu z rzutu różnego było niecelne. Nie minęły dwie minuty, a piłkarze z Krakowa zostawili sporo miejsca na prawej stronie Hartherzowi, ten dośrodkował w pole karne i Biliński pięknym strzałem pod poprzeczkę wpakował piłkę do siatki. Po interwencji VARu okazało się, że napastnik gospodarzy pomagał sobie ręką.
Zacięta końcówka pierwszej połowy i 1:0
Po tej akcji Bielszczan gra nieco się zaostrzyła i uspokoiła. Biała Gwiazda miała problemy przede wszystkim na prawej stronie, gdzie wiele miejsca miał Hartherz. W 12 minucie bez przyjęcia uderzał Igbekeme, ale piłka przeleciała obok bramki. Wiślacy w kolejnych minutach stanęli, próbując rozgrywać futbolówkę w środkowej części boiska. Podbeskidziu w szybkich atakach przede wszystkim brakowało precyzji, a groźna kontra w 19 minucie zakończyła się zablokowaniem Goku. W 25 minucie po stracie piłkę przejął Jaroch, jednak jego dośrodkowanie było za słabe. Bielszczanie także mieli dogodną sytuację, ale Mikołaj Biegański świetnie obronił strzał Sitka.
W ostatnim kwadransie pierwszej części potyczki gra się wyrównała, ale więcej szans mieli Wiślacy. Uderzenia Rodado oraz Igbekeme były jednak niecelne. W 39 minucie kolejny raz Hartherz podawał w pole karne, jednak Łasicki doskonale wybił piłkę zmierzającą do Bilińskiego. Minutę później niecelnie strzelał Goku. Gdy wydawało się, że piłkarze przy wyniku remisowym opuszczą murawę, pierwszy cios wyprowadziła Wisła. Po zamieszaniu w polu karnym przy rzucie rożnym świetnie odnalazł się Dawid Szot i wyprowadził gości na jednobramkowe prowadzenie.
Świetna druga połowa
Druga część potyczki w 32 kolejce Fortuna 1 Ligi była popisem Wiślaków. Od samego początku przyjezdni postanowili mocno zaatakować. Pierwszą groźną sytuację mieli jednak Bielszczanie, a uderzenie Markowa pod poprzeczkę świetnie obronił Biegański. W odpowiedzi Rodado podał do Igbekeme, ale jego techniczne uderzenie padło łupem Igonena. "Co się odwlecze, to nie uciecze" i w 53 minucie było 2:0. Szot dośrodkował w pole karne, a tam futbolówkę przyjął Rodado, obrócił się i mimo asysty trzech obrońców wpakował ją do siatki.
Podbeskidzie postanowiło odpowiedzieć dwie minuty później, ale uderzenie Hartherza okazało się niecelne. W 63 minucie Bonifacio wybił piłkę z linii bramkowej po uderzeniu Villara. To powinno być trafienie na 3:0. Gospodarze nie grali źle, ale brakowało im konkretów i zawodnika pokroju Rodado. Hiszpan w 70 minucie urządził sobie slalom między obrońcami z Bielska-Białej i zaliczył dublet, podwyższając prowadzenie. Później kilka sytuacji mieli jeszcze zarówno gospodarze, jak i goście. Jednak nawet podczas ogromnego zamieszania w polu karnym jakimś cudem nie trafili Biliński i Goku.
Wartym odnotowania jest powrót na boisku po 21 miesiącach walki z kontuzją Jakuba Błaszczykowskiego. Pomocnik wszedł na murawę w 80 minucie i mógł świętować z kolegami niezwykle ważne zwycięstwo.
Napisz komentarz
Komentarze