Władze Rabki-Zdroju postanowiły przykręcić finansowy kurek. Oszczędności widać na każdym kroku m.in. po godzinie 24, kiedy gasną na ulicach latarnie a także w rozpoczętym okresie świątecznym. Iluminacja, która przyciągała wielu turystów została ograniczona do reniferów i bombki.
W przypadku utrzymania dróg i chodników nie może być mowy o oszczędzaniu pieniędzy. Tu chodzi przecież o bezpieczeństwo mieszkańców Rabki-Zdroju i turystów, zarówno kierowców, jak i pieszych. Wędrując przez uzdrowisko w wielu miejscach śniegu jest tak dużo, że sięga po on kostki i wyżej. Mowa tu o najczęściej użytkowanych trasach. Jeszcze gorzej mają jeszcze kierowcy.
- Jak długo żyję w Rabce-Zdroju to nie pamiętam tak zaniedbanych dróg. Nie dość, że w nocy ciemno, to teraz bojno jeździć samochodem. Dzisiejszy stan ulicy Kilińskiego na Zabornię to kabaret - mowi jeden z mieszkańców. - Jak my mamy wozić ludzi! Nie potrafią rozwiązać problemu ulicy Zakopiańskiej, a teraz jeszcze korki pod samą Zabornię. To wstyd, że na wsiach dają radę, a tu same problemy - podkreśla kierowca busa.
Kierowcy mają rację. Podróżując w ciągu dnia ulicą Kilińskiego trzeba było długi czas stać w korkach. Tworzyły się one przez służby drogowe, które śpią i nie radzą sobie z padającym śniegiem. Nie mówiąc już przykładowo o Alei Tysiąclecia, gdzie ciężko przejść na nogach, nie mówiąc o podróży samochodem. Może na przyszłość warto przyglądać się firmom, wygrywającym przetargi, a co roku nie umiejącym zadbać o bezpieczeństwo Rabczan.
Napisz komentarz
Komentarze