Marzenia kibiców Wisły Kraków o powrocie do PKO Ekstraklasy po zdobyciu Pucharu Polski prysły w niedzielne popołudnie i pękły jak bańka mydlana, dotknięta palcem. Przed decydującą kolejką Fortuna I Ligi Krakowianie zajmowali dopiero dziewiąte miejsce, a w trzech ostatnich meczach podopieczni trenera Alberta Rude zdobyli zaledwie punkt. Dodatkowo zdobycie Pucharu Polski wydawało się być "wypadkiem przy pracy", patrząc na postawę Wiślaków.
Czerwona kartka już w początkowej fazie spotkania
Pierwsze minuty ligowej potyczki to optyczna przewaga Bruk-Betu, który dwukrotnie celnie przymierzył na bramkę Antona Cziczkana. Z biegiem czasu Wisła zaczęła przejmować inicjatywę ale trwało to dosłownie kilka minut.
Po brzydkim faulu czerwony kartonik w 26 minucie zobaczył Marc Carbo. Początkowo arbiter spotkania nie pokazał Hiszpanowi czerwonej kartki, jednak oglądając analizę VAR Piotr Lasyk zmienił decyzję. Dziesięć minut później kontuzji doznał Dawid Junca i cały skład meczowy posypał się niemiłosiernie.
Nieciecza dyktowała warunki i rozbiła Wisłę
Wiślacy nie spuścili głowy w dół, ale próbowali otworzyć wynik spotkania. Dobrą sytuację po dośrodkowaniu miał Angel Rodado, jednak jego strzał głową przeleciał tuż nad poprzeczką. Zdecydowanie bliżej gola byli gracze Termaliki. Wojciech Jakubik upadł w polu karnym, ale pomimo tego zdołał odegrać do Andrzeja Trubehy. Napastnik przymierzył, jednak pomylił się nieznacznie. Najlepszą okazję miał Wiktor Biedrzycki. Piłkarz po rzucie rożnym znalazł się niepilnowany w polu karnym, ale nie trafił nawet w bramkę.
Wynik meczu został otwarty przez Niecieczan już na początku drugiej odsłony. W 53 minucie Arkadiusz Kasperkiewicz oddał potężny strzał z dystansu i trafił w słupek. Do piłki dopadł jednak Maciej Wolski i strzałem z kilku metrów - między nogami Cziczkana trafił do siatki. Na trybunach przy R22 zapanowała wręcz grobowa cisza. Na boisku widzieliśmy także załamanych Wiślaków, z minuty na minutę oddających coraz bardziej inicjatywę rywalom. Po godzinie gry Bruk-Bet powinien prowadzić 2:0, ale Adam Radwański strzelił tylko w boczną siatkę.
Chwilę później Maciej Ambrosiewicz kapitalnym prostopadłym podaniem znalazł w polu karnym Wolskiego, a ten urwał się obrońcom i płaskim uderzeniem tuż przy słupku ustrzelił dublet. Niestety zgaszeniu Krakowianie nie podnieśli się do ostatniego gwizdka sędziego, natomiast goście w końcówce meczu strzelili za sprawą Jakuba Wróbla trzecią bramkę.
Skompromitowana Wisła kończy sezon na 10 miejscu
Zespół z Niecieczy bez większych problemów pokonał Wisłę na jej terenie 3:0. Biała Gwiazda skompromitowała się nie tylko tym meczem, ale i całą końcówką sezonu. Oddała w meczu o życie i szansę na baraże zaledwie jeden celny strzał, przegrywając w tym momencie już 0:3. Taką postawą nie można walczyć o najwyższe cele i to bez względu na to, czy gra się w komplecie, czy bez jednego piłkarza. Wisła ostatecznie kończy rozgrywki na dziesiątym miejscu.
Co dalej? - to pytanie, na które kibice krakowskiej drużyny szukają już teraz odpowiedzi. Czy uda się wzmocnić drużynę i wrócić do Ekstraklasy w przyszłym sezonie? Czas pokaże, bo na razie trzeba przeboleć tą kompromitację i to w wielu potyczkach, nawet na własnym terenie.
Napisz komentarz
Komentarze