Ośmioletni Kamilek trafił do szpitala przed Świętami Wielkanocnymi w stanie ciężkim, ze spalonymi włosami i oparzeniami głowy, klatki piersiowej oraz kończyn. Lekarze Górnośląskiego Centrum Zdrowia Dziecka, gdzie trafiło dziecko byli zmuszeni wprowadzić ofiarę zwyrodniałego ojczyma w stan śpiączki farmakologicznej. Od tego czasu trwa walka o życie dziecka, jednak w niedzielę 7 maja nadeszły smutne wiadomości.
Jak informuje "Fakt" stan dziecka był w ostatnich dniach na tyle ciężki, że lekarze podjęli decyzję o podłączeniu 8-latka do wysokospecjalistycznej aparatury ECMO, która zapewnia wspomaganie krążenia i pozaustrojowe natlenianie krwi. U chłopca postępują choroba oparzeniowa oraz ostra niewydolność oddechowa. Z racji nieleczenia oparzeń lekarze mówią również o ciężkim zakażeniu organizmu.
Jeszcze bardziej dramatyczne informacje przekazał ojciec dziecka. Artur Topól poinformował o przyjęciu przez synka sakramentu ostatniego namaszczenia. Według niego stan zdrowia z dnia na dzień ulega pogorszeniu. - Z każdą godziną jest coraz gorzej, serce wydolne jest tylko na 3 procent, mózg jeszcze pracuje. Liczę na cud i proszę o to Boga oraz wszystkich, którym zależy na moim dziecku - podkreśla w rozmowie z "Faktem". - Lekarze poprosili mnie, bym mówił do synka, że to pomoże. Przytuliłem go. Potrzymałem za rączkę - dodaje.
Ojciec obawia się również o zdrowie młodszego brata Kamilka - Fabianka. Dziecko według jego relacji źle znosi rozłąkę z bratem.
Ojczym się znęcał, matka i ciotka nie reagowali
Potwór Dawid B., czyli ojczym i partner matki Kamilka stworzył dziecku piekło na ziemi. Według ustaleń śledczych 8-latek miał przez blisko miesiąc być bity, kopany i przypalany papierosami. 27-letni zwyrol wylewał też na chłopczyka z Częstochowy wrzątek do tego stopnia, że poparzenia objęły ponad jedną czwartą powierzchni ciała. Mężczyzna przyznał się do winy, ale także odmówił wyjaśnień w tej sprawie. Otrzymał już zarzut usiłowania zabójstwa i znęcania się ze szczególnym okrucieństwem.
Matka dziecka, Magdalena B. także otrzymała zarzuty i odpowie przed sądem za narażanie dziecka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia i zdrowia oraz za udzielenie pomocy mężowi w znęcaniu się nad chłopcem. Niestety bierność okazała również ciotka dziecka i jej partner. Ona także nie była w stanie pomóc swojemu siostrzeńcowi.
Napisz komentarz
Komentarze