Jak informuje Radio Kraków, sytuacja jest dramatyczna. Nowo uzupełnione ubytki w nawierzchni, które miały zapewnić komfort i bezpieczeństwo podróżujących, teraz same stają się przyczyną problemów. Kierowcy relacjonują, że ich opony dosłownie przyklejają się do jezdni, a manewrowanie pojazdami staje się utrudnione i ryzykowne.
"To nie jest typowa sytuacja" - alarmuje GDDKiA
Głos w sprawie zabrał Kacper Michna z krakowskiego oddziału Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad. W rozmowie z Radiem Kraków przyznał, że taka sytuacja nie powinna mieć miejsca. - Taka mieszanka powinna być gotowa na o wiele wyższe temperatury - podkreślił, wyrażając zdziwienie zaistniałą sytuacją.
GDDKiA niezwłocznie podjęła działania i skontaktowała się z wykonawcą prac, aby wyjaśnić przyczyny tego kuriozalnego zjawiska. Na razie jednak kierowcy muszą liczyć się z poważnymi utrudnieniami.
Ograniczenie prędkości i gigantyczne korki
W związku z niebezpieczną sytuacją, na odcinku drogi S7 między Rabką-Zdrojem a Rdzawką wprowadzono ograniczenie prędkości do zaledwie 60 km/h. To jednak nie rozwiązuje problemu topiącego się asfaltu i powoduje gigantyczne korki, szczególnie w popularnych godzinach szczytu i w weekendy.
Sprawa budzi wiele kontrowersji i rodzi poważne pytania o jakość wykonanego zaledwie kilka tygodni temu remontu. Czy użyta mieszanka asfaltowa była wadliwa? Czy prace zostały wykonane zgodnie ze standardami? Kierowcy są oburzeni i czują się oszukani, zwłaszcza że odcinek drogi S7 został oddany do użytku stosunkowo niedawno, bo w listopadzie 2022 roku.
Co dalej z Zakopianką?
Na razie nie wiadomo, jak długo potrwają utrudnienia i kiedy problem topiącego się asfaltu zostanie rozwiązany. GDDKiA zapowiada wyjaśnienie sytuacji i podjęcie odpowiednich kroków, jednak dla tysięcy kierowców podróżujących Zakopianką oznacza to kolejne nerwy, stracony czas i obawy o bezpieczeństwo.
Napisz komentarz
Komentarze