Biało-czerwoni rozpoczęli Mistrzostwa Świata Dywizji 1A, czyli zaplecza Elity od pewnego zwycięstwa 7:0 z Litwą. Następnie rywalami podopiecznych Roberta Kalabera byli Brytyjczycy, którzy pokonali nas po dogrywce 5:4 (4:4). Zdobyty punkt był bardzo istotny przed hitowym starciem z Włochami, ponieważ zwycięstwo w regulaminowym czasie gry, przy komplecie oczek z Koreą Południową i Rumunią dadzą Polakom awans do hokejowej Elity.
Doskonałe otwarcie
Mecz rozpoczął się doskonale dla naszych Orłów. Już w szóstej minucie było 1:0, a na bramkę zapracowała czwarta formacja. Radosław Galant ambitnie zawalczył o gumę i podał do Mateusza Michalskiego, który nie miał problemu z umieszczeniem krążka w bramce. Zmorą Polaków w Nottingham jest przede wszystkim brak koncentracji po strzelonej bramce. Nieco ponad minutę później rywale wygrali bulik i po dobrym wycofaniu krążka atomowym strzałem wyrównał Alex Trivellato.
Po trafieniu na 1:1 oglądaliśmy więcej fizycznego hokeja, jednak ostatecznie wyszło to dla biało-czerwonych na korzyść. Za uderzenie głową jednego z naszych hokeistów pięcioma minutami za uderzenie oraz karą meczu za niesportowe zachowanie ukarany został Tommaso Traversa.
Już od początku drugiej odsłony pojedynku Polacy grali w przewadze i wyszli na prowadzenie w 22 minucie i 10 sekundzie. Grzegorz Pasiut zagrał krążek z bulika do znajdującego się za bramką Patryka Wronki. Ten odegrał gumę do Krystiana Dziubińskiego, który wpakował ją z najbliższej odległości do siatki. Niestety po zakończeniu kary po raz kolejny doszli do głosu zawodnicy Italii, a składną i szybką akcję wykończył Daniel Tedesco.
Cios na koniec drugiej tercji
Na całe szczęście nasi hokeiści uśpili coraz bardziej pewnych siebie rywali i po raz trzeci wyszli na prowadzenie. Alan Łyszczarczyk był bardzo waleczny za włoską bramką. Dzięki heroicznej postawie Włoch popełnił błąd, wystawiając krążek Krystianowi Dziubińskiemu, po którego strzale odbił się jeszcze od łyżew Bartłomieja Jeziorskiego i znalazł się za linią bramkową. Biało-czerwoni byli w świetnej sytuacji przed ostatnimi i decydującymi 20 minutami.
Trzecia tercja to prawdziwa wojna nerwów, która rozpoczęła się od gry w przewadze Włochów. My próbowaliśmy kontratakować, jednak zarówno Patryk Wronka jak i Arkadiusz Kostek nie wykorzystali pojedynków niemal jeden na jeden. Mało tego, w 50 minucie karę dwóch minut zaliczył Alan Łyszczarczyk. Polacy dobrze grali jednak w obronie i przetrwaliśmy trudny okres.
Włosi na kolanach
Rywale nie mieli wiele argumentów i sami zaliczyli wpadkę notując karę dwóch minut. Jak się okazało była to decydująca chwila w meczu. Polacy doskonale rozplanowali grę w przewadze i przy jej końcówce Krystian Dziubiński wywarł presję na bramkarzu, dodatkowo ściągając na siebie obrońców. Powstałą lukę wykorzystał Patryk Wronka, zagrywając na drugą stronę do Grzegorza Pasiuta. Ten strzałem do odkrytej bramki ustalił wynik na 4:2.
WŁOCHY – POLSKA 2:4 (1:1, 1:2, 0:1)
Trivellato 7, Tedesco 27 - Michalski 6, Dziubiński 23, Jeziorski 38, Pasiut 57
WŁOCHY: Fazio - Spornberger, Larkin; Miceli, Petan, Tedesco - Trivellato, Pietroniro; Frigo, Mantenuto, Zanetti- Miglioranzi, Insam; Brunner, Hannoun, Marchetti - Glira, Gios; Deluca, Traversa, McNally. Trener: Mike Keenan.
POLSKA: Murray (Miarka) - Kruczek, Wajda; Wronka, Pasiut, Fraszko - Kolusz, Ciura; Paś, Dziubiński, Łyszczarczyk - Dronia, Kostek; Zygmunt, Wałęga, Jeziorski - Górny, Jaśkiewicz; Michalski, Starzyński, Galant. Trener: Robert Kalaber.
Napisz komentarz
Komentarze