Po sobotniej, derbowej porażce Ruchu Chorzów w Katowicach piłkarze Białej Gwiazdy otrzymali od swoich bezpośrednich rywali w walce o awans autostradę do PKO Ekstraklasy. Krakowianie w dwóch ostatnich spotkaniach z Zagłębiem Sosnowiec i Górnikiem Łęczna musieli zdobyć jednak komplet punktów, bo z tyłu tabeli oprócz Chorzowian czają się ekipy z Niecieczy i Niepołomic.
Istotną informacją z punktu widzenia niedzielnego spotkania przy R22 był powrót do składu Luisa Fernandeza oraz Davida Junki, a trener Radosław Sobolewski w wyjściowej jedenastce skorzystał ze swoich najmocniejszych ogniw. Dodatkowo świąteczna atmosfera na trybunach i piękna, prawdziwie wiosenna pogoda sprzyjały sportowej rywalizacji.
Spotkanie rozpoczęło się niespodziewanie od mocnego ataku gości, ale już w trzeciej minucie Wiślacy postawili swoich rywali do kąta. Po doskonałym dośrodkowaniu z rzutu różnego Miki Villara precyzyjnym uderzeniem z głowy wynik otworzył Boris Motlenis. Od tego momentu piłkarze z Sosnowca ostudzili swój zapał i nieco się cofnęli, a dłużej przy piłce utrzymywali się Krakowianie. Piękną akcję w 36 minucie meczu prawą stroną przeprowadził Jaroch i dośrodkował w pole karne, ale Luis Fernandez w dogodnej sytuacji uderzył niecelnie. W 40 minucie strzelał Rodado, jednak po raz kolejny niecelnie, tak jak po kilkudziesięciu sekundach Jaroch.
Biała Gwiazda w końcówce coraz bardziej przyciskała Zagłębie, ale zdecydowanie brakowało celności, szczególnie Rodado. Hiszpański napastnik miał dogodną sytuację w 43 minucie, ale po fatalnie uderzył.
Po przerwie Wisła ruszyła ostro na rywali, ale w 47 minucie źle zabezpieczyli tyły i goście ruszyli z mocną kontrą. To była do tej pory najgroźniejsza sytuacja Sosnowiczan, ale nie wykorzystali jej. Kolejne minuty to coraz gorsza gra gospodarzy, których postawa była zadziwiająca dla kibiców. Mało tego, w 57 minucie wzdłuż linii końcowej znakomicie poszedł Troć, dogrywając przed bramkę, gdzie piłkę musnął Fabry i uciszył bardzo głośne trybuny.
Sytuacja Wisły z minuty na minutę stawała się dramatyczna. 20 minut przed końcem nadzieję w serca wlał Kacper Duda, jednak jego strzał obił poprzeczkę, a chwilę później do piłki nie doszedł Rodado. W 72 minucie dośrodkowanie Junki próbował wykończyć efektownym strzałem z przewrotki Rodado, ale i tym razem strzał Hiszpana był niecelny. Biała Gwiazda atakowała, ale Zagłębie świetnie się broniło, uprzedzając w następnych okazjach Jarocha, Łasickiego czy Fernandeza. Co nie udało się gospodarzom, zrobił w 79 minucie Wrzesiński i goście niespodziewanie objęli prowadzenie. Końcówka należała już do piłkarzy z Sosnowca, a Wiślacy grali, jakby awans mieli już dawno zapewniony i grali o pietruszkę.
Wisła Kraków ostatecznie przegrała 1:2 i zamiast jechać autostradą za znakiem PKO Ekstraklasy, nadal stoi na bramkach. Najgorsze jest to, że kolejka jest coraz większa...
Wisła Kraków - Zagłębie Sosnowiec 1:2 (1:0)
1:0 Moltenis 2’
1:1 Fabry 56’
1:2 Wrzesiński 79’
Wisła Kraków: Biegański - Junca, Moltenis, Łasicki, Jaroch - Duda (76’ Basha), Tachi (58’ Sapała) - Cisse (58’ Młyński), Fernandez, Villar - Rodado (76’ Żyro)
Zagłębie Sosnowiec: Kos - Ryndak, Dalić, Bykov, Borowski - Rozwandowicz, Karwot (62’ Guezen) - Bonecki, Wrzesiński, Troc (72’ Klupś) - Fabry
Żółte kartki: Łasicki, Basha, Moltenis – Dalić, Rozwandowicz
Sędziował: Łukasz Kuźma (Białystok)
Napisz komentarz
Komentarze