Najważniejszym zadaniem podopiecznych trenera Nikoli Grbicia było przede wszystkim ściągniecie słoweńskiej klątwy pod tytułem "Słowenia na Mistrzostwach Europy". To z tymi rywalami odpadaliśmy w roku 2015 (ćwierćfinał), 2017 (1/8 finału), a także 2019 oraz 2021 (oba mecze półfinałowe). Dodatkowo w niedawno zakończonym Memoriale Huberta Wagnera słoweńscy gracze również byli górą. Tuż przed czwartkowym pojedynkiem okazało się, że w składzie zabraknie Bartosza Kurka, czym jeszcze bardziej skomplikowała się sytuacja biało-czerwonych.
Pierwszy set pokazał, że Polaków czeka niezwykle ciężki bój o możliwość zagrania pojedynku o złote krążki. Nasi siatkarze trzymali lekką przewagę, ale rywale byli niezwykle czujni. W końcowej fazie premierowej odsłony niestety królowały błędy własne biało-czerwonych, a popsuty serwis i przestrzelony atak wysforowały na prowadzenie Słoweńców.
Początek drugiej partii był jeszcze bardziej deprymujący. Wiele kontrowersyjnych sytuacji, nerwy przy siatce i udane akcje naszej klątwy powodowały nieciekawy wynik na tablicy. 2:6 na całe szczęście po serii udanych ataków zamieniło się w 12:9 i od tej pory zawodnicy Nicoli Grbicia rozpoczęli swój półfinałowy koncert powiększając prowadzenie do pięciu oczek. Pomimo dużych starań siatkarzy ze Słowenii to Polacy kontrolowali przebieg gry na boisku i wyrównali stan rywalizacji na 1:1, zwyciężając w secie 25:21.
Bardzo wyrównany był również początek trzeciego seta. Tym razem to biało-czerwoni prowadzili 6:5, jednak chwilę później było już 6:7 dla rywali. Najważniejszy, a może i kluczowy moment meczu nastąpił przy stanie 13:12 dla Polski, kiedy to staw skokowy skręcił rozgrywający Gregor Ropret. Nasi siatkarze wykorzystali ten moment, serią zdobywali punkty i wygrali 25:20 oraz wyszli na prowadzenie.
Podobnie wyglądała, jak się okazało ostatnia odsłona półfinałowego pojedynku. Wyrównany początek i wynik 10:10 szybko zmienił się w ogromną przewagę biało-czerwonych, którzy prowadzili 17:11. Od tego momentu Słowenia przestała wierzyć w możliwość odwrócenia losów spotkania, a nasze orły utrzymywały dystans. W końcówce jednak cztery punkty z rzędu pozwoliły siatkarzom Gheorghe Cretu na zmniejszenie straty do stanu 22:20, ale na całe szczęście to był koniec marzeń o tie-breaku, bo w naszych szeregach znalazł się Łukasz Kaczmarek. Najpierw atak blok-aut, a następnie kończący atak pozwolił na zwycięstwo w secie do 21 i w meczu 3:1.
Biało-czerwoni zagrają w finale Mistrzostw Europy po raz pierwszy od 2009 roku, kiedy to jedyny raz w historii zostali złotymi medalistami. Warto wspomnieć, że w składzie występuje dwóch Małopolan. Urodzony w Krakowie Tomasz Fornal to wychowanek Hutnika, natomiast Marcin Janusz pochodzi z Sądecczyzny.
Polska – Słowenia 3:1 (23:25, 25:21, 25:20, 25:21)
Polska: Łukasz Kaczmarek, Aleksander Śliwka, Wilfredo Leon, Jakub Kochanowski, Norbert Huber, Marcin Janusz – Paweł Zatorski (libero) oraz Tomasz Fornal, Kamil Semeniuk. Trener: Nikola Grbić.
Słowenia: Tine Urnaut, Jan Kozamernik, Rok Mozic, Klemen Cebulj, Alen Pajenk, Gregor Ropret – Jani Kovacic (libero) oraz Nik Mujanovic, Uros Planinsić. Trener: Gheorghe Cretu.
Napisz komentarz
Komentarze