Sobotnie popołudnie 22 lutego przejdzie do historii polskiej piłki nożnej. 53 tysiące 293 kibiców oglądało szlagier sezonu 2024/2025 w Betclic 1 Lidze, w którym Ruch Chorzów podejmował na Stadionie Śląskim Wisłę Kraków. "Mecz Mistrzów" pobił frekwencyjny rekord piłki klubowej w naszym kraju, a na trybunach panowała atmosfera futbolowego święta.
Biała Gwiazda podchodziła do potyczki z wielkim rywalem o awans do Ekstraklasy z bagażem sensacyjnej porażki przy R22 ze Zniczem Pruszków. Chorzowianie też nie rozpoczęli rundy wiosennej tak, jak oczekiwaliby tego ich fani i zremisowali w Siedlcach z Pogonią. Mariusz Jop postawił na Mariusza Kutwę, który zastąpił pauzującego za żółte kartki Alana Urygę. Dodatkowo w środku zagrał Marko Poletanovic, a na boku obrony Bartosz Jaroch. Były to strzały w dziesiątkę.
Dwa szybkie ciosy
Kibice obu drużyn nie zdążyli się dobrze rozsiąść na krzesełkach trybun, a było już 1:0 dla krakowskiej Wisły. Dobre dośrodkowanie z rzutu rożnego wykonał Poletanovic, a Mariusz Kutwa świetnie przyjął piłkę i strzałem pod poprzeczkę otworzył wynik spotkania. Biała Gwiazda szła w Kotle Czarownic po swoje. Co najważniejsze, podopieczni trenera Mariusza Jopa nie zatrzymywali się nawet na chwilę, raz za razem groźnie atakując. Gospodarze wyglądali na bezradnych co tylko potwierdziła 21 minuta. Po szybkiej wymianie piłki Rafał Mikulec świetnie zacentrował na głowę zamykającego akcję Angela Rodado i było już 2:0.
Atmosfera była cudowna, jednak sędzia Szymon Marciniak musiał przerwać na kilka minut spotkanie z powodu dymu po odpalanych racach. Dlatego też pierwsza odsłona meczu została przedłużona aż o 9 minut. Piłkarze Ruchu zamiast złapać oddech stracili trzecią bramkę. Strzały Duarte i Rodado zostały zablokowane, jednak Baena dobrze przyjął piłkę i pokonał golkipera Ruchu.
Nokaut po przerwie
Pierwsze minuty drugiej połowy to o niebo lepsza gra Chorzowian. To gospodarze "Meczu Mistrzów" stwarzali sobie sytuacje, a jedna z nich nawet mogła zakończyć się utratą bramki przez Wiślaków. Jak się okazało był to jedyny, dobry fragment gry Niebieskich. Najpierw w 56 minucie po wykonaniu rzutu rożnego Biedrzycki przedłużył głową piłkę do Rodado, który strzelił swoją drugą bramkę. Cztery minuty później precyzyjnym strzałem napastnik z Hiszpanii skompletował hattricka.
Wiślacy w kolejnych minutach kontrolowali grę i równo cztery sekundy przed upływem regulaminowego czasu gry arbiter spotkania zakończył pojedynek. Ku radości potężnej grupy kibiców z Krakowa Wiślacy mogli świętować niezwykły sukces, który poprawił ich sytuację w walce o awans do PKO Ekstraklasy.
Napisz komentarz
Komentarze