To był kolejny mecz o "sześć punktów" dla podopiecznych trenera Dawida Polaka. Po czterech porażkach z rzędu na początku rundy wiosennej, przyszło sensacyjne zwycięstwo 1:0 z Jordanem Jordanów w rozgrywkach Pucharu Podhala. Rywalem była jednak bardzo solidna ekipa Zawratu Bukowina Tatrzańska, która zawsze na murawie pokazuje góralski charakter.
Fatalna pierwsza połowa Wierchów
Mecz rozpoczął się od gry defensywnej obu drużyn. Zarówno Wierchy, jak i Zawrat postawili na grę obronną i wyczekanie rywala. Pierwsza groźna sytuacja miała miejsce w czwartej minucie spotkania. Dobre dośrodkowanie Igora Kwaśniewskiego wykończył strzałem Jakub Dutkiewicz, ale z linii bramowej piłkę wybił Janczy.
Niestety dla gospodarzy inicjatywę z minuty na minutę przejmowali zawodnicy z Bukowiny Tatrzańskiej i swoją dogodną akcję zagrali w 24 minucie. Uderzenie Leniewicza było jednak niecelne. Demony powróciły po pół godzinie gry. Po centrze z rzutu rożnego w wykonaniu Leniewicza, strzał głową oddał Cudzych i po rykoszecie futbolówka wpadła do siatki bramki strzeżonej przez Roberta Lenarta. W 39 minucie było już 2:0. Perfekcyjnym strzałem z rzutu wolnego prowadzenie Zawratu powiększył M. Grela.
Gospodarze się obudzili, ale to Zawrat strzelił bramkę
Wierchy z większym impetem rozpoczęły drugą część spotkania. Piłkarze kreowali sobie dużo więcej dogodnych sytuacji, lecz brakowało tego wypieszczonego, ostatniego podania. Niestety młoda drużyna z Rabki-Zdroju próbowała za wszelką cenę zdobyć bramkę kontaktową i przez to popełniała sporo błędów zarówno w obronie, jak i w ataku.
To zemściło się w 60 minucie, kiedy po składnej kontrze Zawratu wynik meczu podwyższył Buńda. Wydawało się, że dobici przez rywali podopieczni Dawida Polaka już się nie podniosą. Ale jednak w niesamowitych okolicznościach odmienili losy spotkania.
Skandaliczne zachowanie piłkarzy Zawratu. Pomylili boisko z oktagonem
Wszystko zmieniło się w 80 minucie i to nie tylko za sprawą bramki Dariusza Korczaka. Góralski charakter przy bezpiecznym wyniku zdecydowanie za bardzo poniósł piłkarzy gości. Kiedy zawodnicy Wierchów chcieli wyciągnąć piłkę z siatki bramki i postawić na środku murawy, zostali najpierw sprowokowani, a później zaatakowani przez zawodników Zawratu.
Kapitan drużyny, Marcin Cudzich najpierw duszeniem naruszył nietykalność jednego z piłkarzy, a następnie uderzył w twarz kapitana Wierchów Rabka-Zdrój Bartłomieja Traczyka. Takie rzeczy nie powinny mieć miejsca w żadnej klasie rozgrywkowej. Goście zachowali się skandalicznie, dodatkowo prowokując jeszcze biało-zielonych. Arbiter główny spotkania pokazał aż cztery czerwone kartki i na boisku gra toczyła się dziewięciu na dziewięciu.
Nie był to jednak koniec emocji. Podrażnieni Rabczanie zaczęli całkowicie dominować na boisku i za sprawą Igora Kwaśniewskiego zdobyli bramkę kontaktową. Za mało? Oczywiście, bo już w doliczonym czasie gry wynik spotkania ustali Anton Molnar, który utonął w objęciach kolegów. Wierchy pokazały charakter i przełamali się po fatalnym początku wiosny.
Napisz komentarz
Komentarze