Rywalizacja w lekkoatletyce toczyła się na Stadionie Śląskim. Zawody wystartowały już 20 czerwca, czyli dzień przed ceremonią otwarcia igrzysk. Wtedy rozpoczęły się zawody III Dywizji w ramach Drużynowych Mistrzostw Europy.
Później do rywalizacji weszła III Dywizja, a w weekend I. Problem w tym, że indywidualne medale igrzysk mogli zdobywać sportowcy startujący we wszystkich dywizjach. W efekcie, na zakończenie, gdy zaplanowane były ceremonie medalowe, większości sportowców nie było już nie tylko na stadionie, ale w ogóle w Polsce.
- Z tego, co słyszałam, gdy ktoś zdobył indywidualny medal igrzysk, to dostaje go pocztą. Nawet pojechałabym do Krakowa, gdyby tam można było odebrać, ale z tego, co wiem, to inne dziewczyny startujące na moim dystansie, które miały pierwszy i drugi wynik, już są w domu - zdradziła Alicja Konieczek, która w niedzielę wygrała rywalizację na 3000 m z przeszkodami, ale jej wynik okazał się za słaby na medal igrzysk.
Polska druga w Drużynowych Mistrzostwach Europy
Trochę to wszystko zagmatwane, ale sportowcy się tym nie przejmowali. Rywalizowali o najwyższe miejsca, a główną motywacją było jak najwyższe miejsce w DME. Ostatecznie reprezentacja Polski zajęła drugie miejsce. Zwyciężyli Włosi.
- Srebro jest zdecydowanie moim kolorem. Mam trzy medale tego koloru, indywidualny, w sztafecie mieszanej i w DME. Drugie miejsce całej reprezentacji też na plus, bo nie typowano nas na podium - przyznała Natalia Kaczmarek.
Napisz komentarz
Komentarze