Ulica Krakowska w Andrychowie stanowi część popularnej trasy, łączącej Małopolskę ze Śląskiem i Bielsko-Białą. To tędy mieszkańcy miasta udają się do pracy, czy na zakupy, a uczniowie zmierzają na lekcje do szkół. Nikt jednak nie zauważył 14-letniej dziewczyny, która leżała w śniegu przy dużym billboardzie nieopodal sklepu Aldi. Natalia umierała, a ludzkość w tym czasie gdzieś się zatraciła.
Natalia jak codzień udawała się do szkoły w Kętach. To we wrześniu rozpoczęła naukę w liceum. Niestety była to jej ostatnia droga. 14-latka wyszła z mieszkania, w którym mieszkała z tatą i młodszą siostrą. Matkę straciła dwa lata temu. Przystanek na autobus znajdował się około 15 minut spaceru od miejsca zamieszkania. We wtorek 28 listopada temperatura spadła poniżej zera stopni i zaczął padać śnieg.
Leżała w śniegu ponad pięć godzin
Nastolatka zatrzymała się przy dużej reklamie w okolicy supermarketu w Andrychowie i tam zadzwoniła do swojego taty, informując że boli ją głowa i bardzo źle się czuje. 14-latka prawdopodobnie straciła orientację, a następnie zemdlała. Telefon miał miejsce o godzinie 8:15, natomiast o 13:30 przypadkowy przechodzień odnalazł nieprzytomną Natalkę i zaniósł do supermarketu, gdzie miała miejsce reanimacja.
Dziewczyna była nieprzytomna, a następnie trafiła najpierw do szpitala w Wadowicach, a następnie do placówki w krakowskim Prokocimiu. Przy przyjęciu znajdowała się w stanie głębokiej hipotermii, a jej temperatura ciała wynosiła zaledwie 22 stopie Celsjusza. Niestety pomimo wszelkich starań 14-latka nie odzyskała przytomności i zmarła po niemal całej dobie walki o życie.
To, co zdarzyło się w okresie czasu między porannym telefonem dziewczynki do ojca a interwencją przechodnia, będzie badać i ustalać Prokuratura Rejonowa w Wadowicach. Pozostaje pytanie, jak można było nie zauważyć w takim miejscu leżącej w śniegu i ubranej na czarno nastolatki. Dopiero po ponad pięciu godzinach ktoś zareagował, ale było to zdecydowanie za późno.
Napisz komentarz
Komentarze