Poprzedni sezon był nieudany, dla polskich skoczków. Poza solidną postawą i dwoma miejscami na podium Aleksandra Zniszczoła, reszta zawodników skakała poniżej swoich możliwości. Wydawało się, że musi przyjść „odbicie”, ale tak się nie stało i obecny sezon wygląda podobnie.
Jednak tym razem, nie Zniszczoł, a Paweł Wąsek zachwyca. 25-latek błysnął przede wszystkim podczas austriackiej części 73. Turnieju Czterech Skoczni. W Innsbrucku osiągnął życiowy wynik, zajmując 5. miejsce, a w Bischofshofen był 8., co też dało mu 8. pozycję w klasyfikacji całego turnieju.
Wąsek jednak trochę zaciemnia obraz, bo reszta kadry prezentuje się znacznie poniżej oczekiwań. Zniszczoł nie ma tego błysku, jaki prezentował w poprzednim sezonie, Piotr Żyła jest nierówny, a Dawid Kubacki kompletnie się pogubił. Ten ostatni opuścił konkursy w Engelbergu, tuż przed Turniejem Czterech Skoczni, ale gdy wrócił do kadry, to prezentował się jeszcze gorzej. Iskierką nadziei może być austriacka część turnieju, bo zarówno w Innsbrucku, jak i w Bischofshofen, zdobywał punkty.
Trener polskich skoczków bezpieczny? Małysz zabiera głos
Gromy, za słabą postawę polskich skoczków, sypią się na głowę ich trenera – Thomasa Thurnbichlera. Nie wiadomo, czy Austriak mógłby szykować kadrę na konkursy w Zakopanem, gdyby nie dobra forma Wąska.
Zareagować postanowił Adam Małysz, który wybrał się do Austrii, aby osobiście porozmawiać z trenerem. Trzeba przyznać, że z punktu widzenia szkoleniowca, misja zakończyła się pełnym sukcesem, bo przekonał prezesa Polskiego Związku Narciarskiego, do swojej wizji, co przyznał sam Małysz.
Po przyjeździe tutaj, rozmawiałem z trenerami, z częścią zawodników. Było to bardzo często łapanie za słówka i frustracja zawodników, którzy nie startowali tak, jak chcieli i na dole jest wtedy złość. Chcesz się wtedy wyżyć i znaleźć przyczynę skąd się to bierze i stąd te wszystkie nieporozumienia.
Prezes PZN dodał, że cieszy się iż dotychczasowa wizja jest kontynuowana i wszystko idzie w dobrym kierunku, zwracając uwagę na świetną formę Wąska. Dodał też, że starzy zawodnicy mają trochę problemów z przystosowaniem się do obecnych realiów, ale ostatecznie, dzięki dużemu doświadczeniu, powinni sobie poradzić.
Po rozmowie ze sztabem, widzę, że kierunek, który był obrany, dalej idzie w tą samą stronę. Dużo ciężej jest tym starszym zawodnikom zmienić coś, co dzisiaj nastąpiło, czyli trochę inna technika i kombinezony. Młodym jest zdecydowanie lepiej. Paweł robi niesamowite postępy. Główną przyczyną nie są kombinezony, tylko bardziej technika skoków.
Gdzie więc szukać optymizmu? Na pewno dużym komfortem jest brak zawodów w następny weekend. Karuzela Pucharu Świata miała przenieść się do Predazzo, ale tamtejsze skocznie nie są gotowe i konkursy zostały odwołane. W efekcie Polacy mogą spokojnie wrócić do kraju i przygotowywać się do domowych zawodów w Zakopanem, które zostaną rozegrane 18 i 19 stycznia.
Co z Kamilem Stochem? Czy własny sztab pomoże mu wyjść z kryzysu?
Czas będzie więc ważnym sprzymierzeńcem Thurnbichlera i jego podopiecznych. Ostatnio dużo czasu na trening miał też Kamil Stoch, który nie pojechał na Turniej Czterech Skoczni i skupił się na treningach z własnym sztabem, na czele którego stoją Michal Doležal i Łukasz Kruczek. 37-latek, od tego sezonu przygotowuje się z tymi trenerami i wcale nie wyróżnia się na tle kolegów z kadry. Widać więc, że problem nie leży w samym Thurnblichlerze. Sprawa jest pewnie bardziej złożona, a trenerzy muszą dokładnie poszukać przyczyn i poszukać odpowiedzi na pytanie co nie funkcjonuje i jak przywrócić naszych skoczków do wysokiej formy.
W tym roku czekają nas mistrzostwa świata. Jeśli tam Polacy zaprezentują się poniżej oczekiwań, które ostatnio i tak są już obniżone, to być może nasze skoki czekają poważne zmiany. Może się okazać, że będą one konieczne, aby nie popaść w stagnację. A na razie pozostaje kibicować Wąskowi, bo na razie, chociaż on jeden może nam dać choć trochę radości, w tym sezonie.
Napisz komentarz
Komentarze